Tymi słowami spotkanie ze Stalą Sanok podsumował trener Izolatora - Grzegorz Opaliński. Trzeba przyznać, że szczęścia nasza drużyna miała ogrom. Przez pierwsze czterdzieści minut drużyna Izolatora nie potrafiła zagrozić bramce gospodarzy. Sanoczanie rządzili i dzielili na murawie, raz za razem atakując bramkę Kwaśnego. Stal mogłaby czuć się zwycięsko już po pierwszej części spotkania, gdyby wykorzystała choć część sytuacji które sobie wypracowała. Szwankowała jednak skuteczność.

W Sanoku na Wierchach kibiców czekało spotkanie określone mianem hitu kolejki. Pojedynek zajmującej na półmetku trzecie miejsce - Stali Sanok, oraz lidera - Izolatora Boguchwała. Tego jednak co zobaczyliśmy w pierwszych czterdziestu pięciu minutach nie spodziewał się chyba nikt. Sanoczanie bezpardonowo rzucili się do ataku, prowadzili szybkie akcje z dużą ilością dokładnych podań, gdy piłka była w posiadaniu Izolacji to zakładali wysoki, agresywny pressing. Dla zobrazowania sytuacji na murawie można podkreślić, że w ciągu pierwszych dziesięciu minut spotkania Sanoczanie zagrozili bramce Kwaśnego aż pięć razy, z czego przynajmniej jedną z tych sytuacji śmiało można określić jaki stuprocentową. Izolacja stała jak zaczarowana i przyjmowała kolejne ciosy. Sytuacja wyglądała naprawdę fatalnie. Nasi piłkarze sprawiali wrażenie jakby nieobecnych. Widząc co dzieje się w tym spotkaniu, chyba wszystkim osobom związanym z Izolatorem przychodziła tylko jedna myśl - niech ta połowa zakończy się jak najszybciej. Bardzo szczęśliwie dało się dowieźć remis do jej końca  W szatni szykowała się ostra reprymenda.

Druga połowa znów zaskoczyła. Można było odnieść wrażenie, że piłkarze Stali i Izolatora zamienili się koszulkami. Izolator zaczął grać dobrze a Stal stanęła. W 52 minucie sanoccy kibice przeżyli szok. Izolator przeprowadził bardzo ładną i składną akcję. Na bramkę gospodarzy uderzał Bereś a piłkę dla pewności dobił Porada. W tym momencie większość drużyn na miejscu Izolatora, zaczęła by się bronić i murować bramkę - bo wynik jest pozytywny. Nie jest to jednak styl gry Izolacji. W 60 minucie bliski wyrównania był Węgrzyn, który strzelał z rzutu wolnego. Kwaśny jednak baaardzo szczęśliwie interweniował. W naszym zespole nastąpiły zmiany, na murawie pojawili się Litun i Karwat którzy zastąpili Domina i Poradę. W 73 minucie piłka po rzucie rożnych trafiła pod nogi Skiby, który próbował strzelać z pierwszej piłki, jednak w nią nie trafił. Jednak po opanowaniu footbolówki był  bezbłędny i pięknym strzałem pokonał Wilczewskiego, podwyższając tym samym prowadzenie Izolatora. Nie było to jednak ostatnie słowo naszej drużyny w tym spotkaniu. Przysłowiową kropkę nad i postawił Bartek Karwat, który otrzymał świetne prostopadłe podanie od Skiby i strzelił swoją pierwszą bramkę dla Izolacji w tym sezonie. Wynik do końca nie uległ już zmianie.

Wygląda na to że po raz kolejny sprawdziło się piłkarskie porzekadło - niewykorzystane sytuacje się mszczą. Drużyna Stali za porażkę może obwiniać tylko sama siebie, bo mogła wygrać spotkanie już w pierwszej połowie. Zawiodła jednak skuteczność a raczej jej brak. Po raz kolejny sprawdziło się także inne porzekadło - klasę drużyny poznaje się po tym z jak trudnych sytuacji potrafi się podnieść. Niewątpliwe ta z pierwszej połowy do takich należała. Pozostaje cieszyć się z wyjazdowego zwycięstwa z bardzo trudnym rywalem i mieć nadzieje że to dopiero początek zwycięstw w tej rundzie.

Stal Sanok - Izolator Boguchwała 0:3 (0:0)

Bramki: Porada (52), Skiba (73) , Karwat (80)

Izolator: Kwaśny - Kopiec, Szpond, Czopko, Krzak - Bereś (Powierża), Skiba, Cupryś, Domin (Litun) - Porada (Karwat), Płonka

Stal Sanok: Wilczewski - Ząbkiewicz (Zajdel), Łuczka, Sumara, Faka - Nikody (Tabisz), Węgrzyn, Kuzicki (Sobolak), Damian Niemczyk - Czenczek (Daniel Niemczyk), Pańko.

Żółte kartki: Węgrzyn - Litun

Sędziował: Paweł Małodziński (Mielec)

Widzów: 400